Chciałam zacząć od najprostszej rzeczy na świecie: bruzd wargowo-nosowych. Podeszłam do tego na luzie, bo liczyłam, że jak zacznę to reszta pójdzie intuicyjnie, a tu już samo wbicie igły okazało się problematyczne. Nie chcę się poddawać, bo stać mnie na kwas - na lekarza już średnio, a tu cała gęba do zrobienia. No nic, trochę mnie to zaskoczyło, ale skoro mówicie, że też miałyście pod górkę zanim doszłyście do perfekcji, to jest i dla mnie jakaś nadzieja Dzięki dziewczyny. A ta rutyna się przyda, bo nawet na nogach mam pajączki. |